Miesiąc później.
-Raz, dwa, trzy.- mówiłam i chodziłam w tę i z powrotem przyglądając się jak tańczą chłopaki tańczą do piosenki Best song ever. Przygotowałam dla nich prosty układ do teledysku.
-Harry! Przestań się wygłupiać.- powiedziałam ostro.
-Ale to przez Louisa! Wygląda tak śmiesznie kiedy tańczy.- tłumaczył się Loczek.
-Dzięki.- podziękował Lou ze skwaszoną miną.
-Skupcie się! Powtarzamy ostatni raz.- oznajmiłam i dałam znak Alessi, żeby włączyła muzykę.
-No wreszcie.- powiedziała Alessia z ulgą, a po chwili dodała.- Taki układ można nauczyć się w pięć minut, a wy potrzebujecie na to aż godzinę.
-Ciekawe co byś powiedziała jak byś była na naszym miejscu.- odparł Zayn.
-Zostałam przyjęta do Royal Academy of Dance, więc nie podskakuj.- mówiąc to Al położyła ręce na swoje biodra i zaczęła tupać nogą.
-Już jedenasta. Zbierajmy się.- powiedział Liam.
-Czekajcie!- zawołał Paul (manager chłopaków).- Louis mogę cię prosić na chwileczkę?
-Pewnie.- odpowiedział Lou.- To może wy już jedźcie.
-No dobra.- powiedział Liam.
Kiedy przyjechaliśmy już do domu chłopaków, Niall jak to Niall zaczął narzekać, że jest głodny, więc zabrałyśmy się z Alessią do robienia posiłku.
-To co robimy?- zapytała mnie Al.
-Hmm. Może naleśniki z dżemem i nutellą? Mam ochotę na coś słodkiego.
-Ok.- zgodziła się.
Robiąc naleśniki strasznie się niecierpliwiłam. Dlaczego Louisa tak długo nie ma? W końcu Paul prosił go tylko na chwileczkę. A tu nie ma go już godzinę. A jeśli coś mu się stało. Nie! Victoria nie kracz. Pewnie zaraz tu będzie.
-Co ty tak spoglądasz na ten zegarek. Jak byś na coś czekała. Zaraz!- Ale klasnęła w dłonie.- A może czekasz na KOGOŚ.- podkreśliła ostatni wyraz.
-Wcale nie patrze na zegarek.- prychnęłam
-Nie wcale.- powiedziała z sarkazmem.- To już ostatni. Niall oszaleje z radości.- oznajmiła.
Naleśniki podałyśmy na dużym talerzu i ładnie ozdobiłyśmy. Kiedy zaniosłyśmy je do salonu Niall od razu się na nie rzucił. Ja nie zdążyłam zjeść jednego, a on kończył już trzeciego. Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i do salonu wszedł Louis z wściekłą miną.
-Co tak długo?- zapytał Niall z pełną buzią.
-Caroline będzie udawać moją dziewczynę.- powiedział Lou, a mnie zatkało.
Może trochę opowiem wam co wydarzyło się w ciągu miesiąca. Louis dowiedział się, że uwielbiam marchewki tak jak on, gram w tenisa, lubię śmiać się z horrorów. Zbliżyliśmy się przez ten czas. Co u Alessi? Alessia najwięcej czasu spędzała z Zaynam. A właśnie, Zayn dowiedział się, że Al jest włoszką. No i jakieś cztery dni temu zdjęli mi gips. Wszystko było super z jednym wyjątkiem. Caroline - zielonooka szatynka, początkująca modelka, rzekoma przyjaciółka Louisa. Tak na prawdę przyjaźni się z nim dlatego, że jest sławny. Takie jest moje zdanie. Nie lubię jej, a ona mnie. Ciągle sobie dogryzamy. Wkurza mnie postawa Louisa bo zazwyczaj ją broni. Mówi coś w stylu "Zrozum ją ona taka jest. Może ty pierwsza wyciągnij do niej rękę?" Uwierzcie mi próbowałam, ale ona za każdym razem ją odpychała.
Wracając do dzisiejszej sytuacji.
-CO!?!?- wykrzyknęłam. Nie no, nie mogę w to uwierzyć, nie dość, że jest jego "przyjaciółką", to jeszcze ma udawać jego dziewczynę. Musiałam ochłonąć i pobyć sama, więc pobiegłam na górę.
Stałam przy oknie w pokoju Liama. Patrzyłam jak krople deszczu spływają po szybie. Mój wzrok był pusty, bez uczuć. Nie płakałam. Usłyszałam kroki. Po chwili koło mnie stanął Liam.
-Ej, co się stało?- zapytał z troską w głosie.
Zwróciłam twarz w jego stronę, popatrzyłam w jego oczy. Po moim policzku spłynęła samotna łza.
-Chodź do mnie.- chłopak rozłożył ramiona. Wtuliłam się w niego.
Po paru minutach powiedziałam:
-Liam? Wiesz jak nie lubię Caroline. Nie wytrzymuję w jej towarzystwie. Zawsze ma do mnie jakieś pretensje, dla niej wszystko robię źle. A Louis... Louis tego nie zauważa. Broni ją. Jest moim przyjacielem i... po prostu mi go szkoda. Musi być z kimś kogo nie kocha. Przynajmniej tak mi się wydaje. Nie chcę go stracić.- powiedziałam.
-Jesteś bardzo ważna dla niego. Jesteś jedyną osobą, która tak jak Lou uwielbia marchewki, a on wcale nie jest na ciebie zły. To bardzo zaskakujące. Wtedy kiedy powiedziałaś, że marchewka to twoje ulubione warzywo, myślałem, że teraz Lou nie będzie się do ciebie odzywał.
-Chyba mam coś w sobie, że tak na mnie reaguje.- odparłam.- Mogę zostać sama?- zapytałam po chwil ciszy.
-Pewnie.- powiedział i odsunął się ode mnie.
-Nie mów o niczym Louisowi. Dobrze?- zapytałam. Liam pokiwał głową i zostawił mnie samą.
Położyłam się na łóżku i nałożyłam słuchawki na uszy. Muzyka zawsze mnie uspokaja.
Oczami Louisa.
Nie spodziewałem się takiej reakcji Victorii. Dlaczego tak zareagowała? Pewnie dlatego, że nie przepada za Caroline. Wie, że teraz będę musiał dużo przebywać z moją dziewczyną na niby. Myślę, że boi się, że nie będziemy spędzać ze sobą dużo czasu. Dla mnie też jest to trudne. Mam być z kimś kogo nie kocham. Victoria jest dla mnie bardzo ważna, zależy mi na niej. Jeszcze nigdy nie spotkałem dziewczyny takiej jak ona. Jest wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Jest pierwszą dziewczyną jaką znam, która śmieje się z horrorów. Jest spontaniczna, dużo gada tak jak ja. Muszę z nią porozmawiać, nie mogę jej stracić.
-Wiecie może gdzie jest Vicki?- zapytałem chłopaków.
-W moim pokoju.- odpowiedział Liam.
Pomału otworzyłem drzwi. Zobaczyłem dziewczynę leżącą na łóżku z słuchawkami na uszach. Wyglądała tak słodko. Miał zamknięte oczy, podrygiwała stopą w rytmie muzyki i ruszała ustami nie wydobywając z nich głosu. Chwilę tak stałem. Podszedłem do dziewczyny i usiadłem na skraju łóżka. Poczuła, że ktoś koło niej siada, więc otworzyła oczy, a zaraz potem zdjęła słuchawki. Usiadła i oparła się o zagłówek. Objęła rekami podkulone nogi.
-Czemu tak wybiegłaś?- zapytałem, przerywając ciszę. Przyglądałem się jej pięknym oczom. Ona patrzyła w okno. Nie mogłem nic wyczytać z jej spojrzenia. Było takie... tajemnicze.
-Boję się, że o mnie zapomnisz. Będziesz musiał pokazywać się Caroline, co jeśli nie znajdziesz dla mnie czasu. Nie chcę cię stracić. Jesteś dla mnie bardzo ważny, jesteś moim przyjacielem. Szkoda mi ciebie bo musisz być w udawanym związku i... i trochę cię nie rozumiem. Czy sława jest ważniejsza niż uczucia?- mówiąc to Victoria przez cały czas patrzyła się prosto w moje oczy. Widać w nich było ból. Ból, że może mnie stracić.
-Nigdy o tobie nie zapomnę. Jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Muszę robić to co każe mi Paul, ostatnio trochę się mu sprzeciwialiśmy. Taką mam pracę.- pogłaskałem dziewczynę po policzku, a ona uśmiechnęła się ślicznie.
-Obiecujesz, że mnie nie zostawisz?
-Obiecuję.- powiedziałem i przytuliłem ją.
-Muszę ci coś jeszcze powiedzieć.- powiedziałem - Dziś przyjdzie Caroline.
-Postaram się wytrzymać. W końcu będę ją często widywać.- odparła nie zadowolona.
-Chodźmy na dół.- pociągnąłem Vicki za rękę i skierowaliśmy się na dół.
Oczami Victorii.
-No wreszcie. Co ty robiłaś przez dwie godziny!?- zapytał Niall.
CO!? Dwie godziny (!). Słuchałam muzyki przez dwie godziny leżąc bezczynnie na łóżku. Nie no, rekord. Nie zdarzyło mi się leżeć czy siedzieć przy muzyce tyle czasu. Zazwyczaj tańczę, śpiewam i się wygłupiam.
-Co? Głodny jesteś?- zapytałam. Blondynek skinął głową.- Zaraz coś zrobię.
Poszłam do kuchni i nie miałam za bardzo pomysłu co zrobić na kolację. Postawiłam na prostotę i zaczęłam wyciągać składniki na kanapki.
-No jesteś wreszcie.- usłyszałam głos mojej kochanej przyjaciółki.- Już się niecierpliwiłam.
-Musiałam pobyć trochę czasu sama.- powiedziałam.
-Zazdrosna?- Al poruszyła śmiesznie brwiami.
-Nie gadaj tylko mi pomóż.- rozkazałam jej, a ona zrobiła obrażoną minę. W tej samej chwili wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Z czego my się śmiejemy?- zapytała Alessia z trudem powstrzymując śmiech.
-Nie wiem.- wykrztusiłam.
-Jesteśmy głupie.- powiedziała Al, kiedy się już uspokoiłyśmy.
-Kiedy to jedzenie? Nie mogę już wytrzymać.- do kuchni wparował Niall.
-Już, już Niallerku.- powiedziała Alessia.- Pomóż nam zanieść to do salonu.
-No to co oglądamy?- zapytał Liam, gdy talerze i kubki po herbacie były całkowicie czyste, bez żadnego okruszka i żadnej kropelki.
-Horror!- wykrzyknęłam razem z Lou. Spojrzeliśmy po sobie i głośno się zaśmialiśmy.
Nagle w domu rozbrzmiał dzwonek.
-To pewnie Caroline.- oznajmił Lou.- Otworzę.- wyszedł z salonu, a ja automatycznie posmutniałam.
-Miałam nadzieję, że jednak nie przyjdzie.- powiedziałam tak cicho, że tylko siedząca obok Alessia mnie usłyszała.
-Cześć wszystkim!- usłyszałam ten głos, który tak strasznie działał mi na nerwy. Wymusiłam uśmiech na mojej twarzy.- Co robimy?
-Oglądamy horror.- powiedział Harry.
-Musimy horror.- panna idealna zaczyna marudzić.
-Tak. Vicki i Lou wybrali.- oznajmił Zayn.
-Jak będziesz się bała to możesz się do mnie przytulić.- zaproponował Hazza.
-Nie dzięki. Wolę przytulić się do mojego chłopaka.- Caroline mrugnęła do Louisa. Żmija-pomyślałam.
-Heh. Chyba chłopaka na niby.- powiedziała kpiąco Al i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. No prawie wszyscy, oprócz Carol oczywiście. Nawet Louis lekko się zaśmiał.
-Przebieżmy się w piżamy.- powiedział Li.
-Carol, jeśli nie masz piżamy to dam ci coś swojego.- zaproponował Harry. Dziewczyna chciała chyba zaprzeczyć, bo spojrzała na Louisa, ale chłopak wyszedł z pokoju. Musiała przystać na propozycji Loczka.
Razem z Alessią poszłyśmy się przebrać. Potem pobiegłam szybko do pokoju Lou. Zapukałam i zapytałam czy mogę wejść. Usłyszałam głośne "tak".
-Lou.- zaczęłam- gdzie będzie spać Caroline?
-Hmm... Nie pomyślałem o tym. Będzie spała w salonie. Chyba raczej nie chcesz, żeby spała z wami.
Skrzywiłam się.
-Tak myślałem. Chodźmy na dół.
-Pójdę jeszcze do kuchni.- powiedziałam będąc na dole.
Wzięłam marchewki dla mnie i dla Louisa, i pognałam do salonu. Wszyscy już byli na swoich miejscach. Pierwszy siedział Zayn, obok niego Al, potem Louis, Caroline, Harry, Niall, Meg i Liam. Ja usiadła między Carol a Tomlinsonem. O nie myśl sobie Caroline, że pozwolę, żebyś siedziała obok Louisa.
-Lou zobacz co mam.- pokazałam mu miskę.- Marchewki!!!
-Ooo... Jesteś kochana.- powiedział i przytulił mnie. 1:0 dla mnie. Caroline szykuj się na wojnę.- pomyślałam.
Na początku filmu nic się nie działo. Gdy ukazała nam się pierwsza straszna scena krzyknęłam i wtuliłam się w Louisa.
-Boisz się?- zapytał zaskoczony Lou.
-Yhm.- mruknęłam.
-Przecież ty nie...Ałł.- zaczął Niall, ale nie skończył bo dostał brzuch od Harrego. Uff... Załapali.-pomyślałam. Wszyscy dobrze wiedzą (z wyjątkiem Caroline), że ja nie boję się horrorów.
-Zayn mogę spać z tobą? Boję się.- powiedziała Al, kiedy film się skończył i mrugnęła do mnie. Zrozumiałam o co jej chodzi, więc zapytałam Lou:
-Yyy... Tommo mogę spać u ciebie? Bo widzisz... boję się.
-Pewnie.- odpowiedział uśmiechnięty.
-Caroline, jeśli się boisz to możesz spać u mnie.- powiedział Hazza i poruszył brwiami.
-Nie dzięki.- powiedziała wkurzona. 2:0 dla mnie. Jest!
-Yyy... Tommo mogę spać u ciebie? Bo widzisz... boję się.- przedrzeźniał mnie Lou.- Przyznaj, że jesteś o mnie zazdrosna.- dodał.
-Ja? O ciebie? Kochany, nie żartuj sobie.- powiedział i delikatnie uszczypnęłam go w policzek, za co dostałam poduszka.
-O ty!- krzyknęłam i teraz dopiero zaczęła się wojna. Pióra latały po pokoju. Pewnie słychać nas było w całym domu.
Nagle usłyszeliśmy głośne walenie w ścianę, a po chwili głos Liama:
-Zamknijcie się!
Przez chwilę trwaliśmy w bez ruchu, a potem wybuchnęliśmy śmiechem.
-Jestem już zmęczona. Pójdę do łazienki.- powiedziałam i ziewnęłam.
Wzięłam szybki prysznic. Zajęło mi to może 5 minut, kiedy wyszłam z łazienki uśmiechnęłam się na śpiącego Louisa. Gdy położyłam się na łóżku uśmiechnął się. Po chwili ja również znalazłam się w objęciach Morfeusza.
_________________________________
I mamy rozdział 6 ^^. Tak jak mówiłam jest w środę. Jeszcze nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale przewiduję, że w następnym tygodniu.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Chyba nie ma nic trudnego w wystukaniu paru słów na klawiaturze, więc zachęcam do komentowania. Dla mnie to na prawdę ogromna motywacja.

