Strony

niedziela, 2 lutego 2014

ROZDZIAŁ 3

         Obudziłam się o siódmej więc wstałam i poszłam do salonu oglądać telewizję. Pół godziny później dołączyła do mnie Alessia. Około ósmej zaczęłyśmy się powoli zbierać. Przy śniadaniu zastanawiałyśmy się jak będzie wyglądać nasza praca z nimi. Przyznam, że myślałam, że są rozpieszczeni i zadufani w sobie po pierwszym wrażeniu mogę stwierdzić, że się myliłam. Czas pokarze jacy są naprawdę.

          Punktualnie o dziesiątej byłyśmy już w umówionym miejscu. Chłopaki też już tam byli. Dobrze, że się nie spóźnili, nie lubię spóźnialskich. 
-To co możemy jechać?- zapytał Liam.
-Dokąd?- zdziwiłam się.
-Musimy pokazać wam to i owo.- Louis był dość tajemniczy.
-Nie będziemy pracować?- spytałam.
-Nie.- odpowiedział Harry.
-Ok. No to jesteśmy gotowe. Możemy jechać.- powiedziała Alessia.


           Chłopaki pokazali nam miejsce gdzie nagrywają płyty, ćwiczą choreografie, siłownię i wiele innych budynków związanych z ich pracą, ale również z nią nie związane. 
           Na koniec pojechaliśmy do ich domu. Był wielki, urządzony w stylu nowoczesnym. Do domu wchodzi się drewnianymi drzwiami z szybą. Po przekroczeniu progu widzimy duży przedpokój. Po prawej stronie znajduje się przestronny salon urządzony w brązowo-beżowych kolorach, na środku stała kanapa, a na przeciwko jej wisiał telewizor. Jedną ścianę salony zajmują okna i szklane drzwi prowadzące na taras. Zaraz za kanapą stoi czarny fortepian. Po przeciwległej stronie znajduje się bordowo biała kuchnia z dużym oknem i łazienka w odcieniach bieli, czerni i fioletu. Na wprost drzwi wejściowych jest pokój gościnny. Mijając łazienkę widzimy schody prowadzące do pokoi chłopaków. Po lewej stronie znajdują się pokoje Louis'a i Liam'a, po prawej natomiast Zayn'a i Harry'ego. Na przeciwko schodów jest pokój Naill'a. Każdy pokój ma oddzielną łazienkę. Pokoje były ogromne i bardzo różne. Pokój Zayn'a jest mroczny, ściany ma pomalowane na ciemny bordowy i niebieski. Louis to chyba największy bałaganiarz. Jego ubrania walają się wszędzie. Naill ma pełno jedzenia w pokoju. Liam wszystko poukładane i uporządkowane. Harry natomiast ma mnóstwo zdjęć, ciężko będzie wcisnąć więcej obrazków.











-I jak? Podoba wam się?- zapytał Zayn.
-Macie poczucie stylu.- powiedziałam.- Jest pięknie.
-Chodźcie zobaczycie ogród.- zaproponował Harry.

            Ogród jest przepiękny. Mnóstwo roślin. Przeważają drzewa i krzewy, ale kwiaty też się znajdą. Ciekawe czy mają ogrodnika. Wątpię w to, że sami się wszystkim zajmują. W ogóle nad czym ja się zastanawiam? To jasne, że mają ogrodnika, gdybym zarabiała tyle co oni też bym go miała. Przez szklane drzwi w salonie wychodzi się na taras, gdzie stoją stół z krzesłami i trzy leżaki. Ścieżka wyłożona białym marmurem prowadziła do basenu. 


-To co możemy zaczynać?- zapytał Niall.
-Zaczynać co?- dopytywałam się.
-Zaczynać przygotowania do ogniska.- odpowiedział mi Louis.
-Na które oczywiście jesteście zaproszone. dodał Zayn.
-Super.- ucieszyła się Alessia. Ja nie byłam tak strasznie zadowolona. Jeszcze im nie ufam na tyle, żeby zostać u nich na ognisku. Pewnie mnie nie rozumiecie, ale trudno.
-Niall, Harry zajmijcie się jedzeniem. Louis zajmiesz się muzyką, a ty Zayn rozpalisz ognisko. Ja ogarnę resztę.- rozkazał Daddy.
-Ok.- powiedział Lou.- Voctoria, chcesz mi pomóc?- zwrócił się do mnie.
-Tak. Jasne.- odpowiedziałam trochę zaskoczona. Dlaczego ja, a nie Alessia.
-To ja mogę pomóc Niall'owi i Harry'emu.- powiedziała moja przyjaciółka, uśmiechając się do mnie w taki sposób jak by mówiła "a nie mówiłam?". W zamian rzuciłam jej groźne spojrzenie.

           Poszłam z Louisem do salonu i wspólnie zaczęliśmy wybierać muzykę. Przy tym bardzo fajnie nam  się rozmawiało. Lou jest strasznie zabawny, zupełnie tak jak ja. Kiedy wybraliśmy już piosenki poszliśmy po odtwarzacz. 
Kiedy inni jeszcze coś robili ja wyszłam na taras i oparłam się o poręcz. Po chwili przyszedł Lou.
-Nie jesteś naszą fanką tak jak twoja przyjaciółka.- powiedział.
-Dlaczego tak myślisz?- zapytałam.
-Zachowujesz się inaczej niż ona. Bardziej normalnie.
-Przepraszam za nią, ona bardzo was lubi i może się nie kontrolować.- zaczęłam przepraszać.
-Spoko.- odpowiedział chłopak.- Bardzo często jest gorzej. Na castingi wiele dziewczyn  przychodziło tylko po to, aby zrobić z nami zdjęcie lub wziąć od nas autograf. Czasami jest to męczące.
-Mam nadzieję, że nie wybraliście nas tylko dlatego, że zachowywałyśmy się normalnie.
-Nie skąd. Jesteście niezwykłe. Same pewnie o tym wiecie.- pochwalił nas. A moje policzki oblały się różem.
-Zarumieniłaś się.- powiedział.
-Nie, nie. Wydaje ci się.- zaprzeczyłam, co spowodowało, że zarumieniłam się jeszcze bardziej.
-O, a teraz jeszcze bardziej.- Lou próbował mi dokuczyć.- Widzę, że pochwały dobrze na ciebie działają. Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz.

To co powiedział sprawiło, że się zawstydziłam i stałam się jeszcze bardziej czerwona.
-Cześć. Idę włożyć głowę pod kran.- zażartowałam i pomachałam mu ręką.

                Postanowiłam, że pójdę do kuchni i zobaczę jak idzie przygotowywanie jedzenia. Gdy weszłam do kuchni przeżyłam szok. To co zobaczyłam nie mieści się w głowie. Wszędzie był rozsypany makaron. Gdzie nie gdzie leżały rozbite jajka. Harry, Niall i Alessia rzucali w siebie mąką. Kiedy mnie zobaczyli spojrzeli po sobie i wszyscy rzucili we mnie mąką. Ja nie pozostałam dłużna i zrobiłam to samo. Przypomniałam sobie o Louisie i pobiegłam na taras z mąką. Tak jak myślałam stał w tym samym miejscu co przedtem. Podbiegłam do niego i obsypałam go mąką.
-Pożałujesz tego!- wykrzyknął i zaczął mnie gonić po ogrodzie. Gdy wreszcie mnie dopadła, wziął mnie na ręce i skierował się w stronę basenu.
-Jak myślisz co cię teraz czeka?- droczył się ze mną.
-Nie Louis! Nie rób tego! Nie mam ża...- nie dokończyłam bo musiałam nabrać powietrza. W ułamku sekundy znalazłam się w wodzie.
-... żadnych ubrań.- dokończyłam po wynurzeniu się.
-Coś wymyślimy.- powiedział chłopak.- Choć musisz się wysuszyć.- podał mi rękę.
-Och. Teraz to jesteś taki dobry.- wyminęłam jego rękę i skierowałam się w stronę domu. Lou podążył za mną.

-Ja wrzuciłem cię do wody, więc ja muszę teraz tobie pomóc.-nalegał Louis.
-Dobra. Daj mi jakiś ręcznik i ubrania.- zgodziłam się.
Wziął ręcznik leżący na leżaku i okrył mnie nim.
-Chodź ze mną.- powiedział, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie.

Lou otworzył szafę i zaczął szukać jakichś ubrań.
-Łap.- powiedział i rzucił mi ciuchy.
-Damskie dresy?- zapytałam zdziwiona.
-Mam cztery siostry.- wyjaśnił mi.- Charlotte zostawiła. Niestety nie mam damskiej bluzki.
-Nie szkodzi.- powiedziałam, po czym poszłam do łazienki.

Wychodząc z łazienki usłyszałam:
-Do twarzy ci w męskich ubraniach.- To był już kolejny komplement Louisa.
-Wiem.- uśmiechnęłam się zadziornie i poszłam na dół pomóc w ogarnięciu tego całego bałaganu.

Cała trójka odpowiedzialna za burdel powoli brali się za sprzątanie, kiedy wszedł Liam.
-OMG!! Co wyście narobili?!?!- przestraszył się na ten widok.- Nie można was zostawić ani na chwilę.
Zaraz po nim wszedł Zayn.
-Widzę, że świetnie się bawiliście. Czemu mnie nie zawołaliście?- Zayn najwyraźniej żałował, że go tu nie było.
-Jeszcze ciebie tu brakowało.- powiedział Liam.- A ciebie pewnie Louis wrzucił do basenu.- widząc moje zdziwione spojrzenie dodał - Wywnioskowałem to po koszulce. Pokiwałam głową na potwierdzenie.

           Szybko posprzątaliśmy kuchnię i udaliśmy się na ognisko. Liam naprawdę się postarał. Wokół ogniska porozstawiane były ławki, na których leżały poduszki i koce. Uroku dodawały także pochodnie.  Pomiędzy dwoma drzewami rozwieszony był hamak.
           Gdy skończyłyśmy z Alessią podziwiać to miejsce zaczęłyśmy piec kiełbaski. Po skończeniu jedzenia zaczęliśmy tańczyć. Kiedy usłyszałyśmy Crazy in Love dałyśmy popis swoich umiejętności, za co zostałyśmy wynagrodzone brawami. Chłopaki poprosili nas o nauczenie ich układu do tej piosenki. Zabawnie wyglądali przy tym celowo się wygłupiali. Później Niall przyniósł gitarę i zagrał kilka piosenek z ich repertuaru. Przy Little Things Alessia zaczęła przysypiać. Była tak nieprzytomna, że Zayn musiał wziąć ją na ręce i zanieść do pokoju gościnnego. Ja oczywiście protestowałam mówiąc, że powinnyśmy już jechać, ale powiedzieli, że o tak późnej porze nigdzie nas nie wypuszczą. Nie miałam wyboru.

             Jakieś pół godziny później wszyscy powoli szli śladem Alessii. Zgasiliśmy ognisko, posprzątaliśmy wszystko i poszliśmy do swoich pokoi. Nie mogłam zasnąć. Byłam podekscytowana dzisiejszym dniem. Postanowiłam wyjść na taras.
             Było ciepło, wiał przyjemny wiatr. Ogród oblany był światłem księżyca. Na niebie błyszczały gwiazdy. Zamknęłam oczy i przysłuchiwałam się śpiewu ptaków. Otaczający mnie świat jakby przestał istnieć, przeniosłam się do krainy, do której wstęp miałam tylko ja. Czas stanął w miejscu.
Nagle poczułam czyjś oddech na szyi.


______________________________________
Musiałam skończyć w takim momencie. Wybaczcie. Zapraszam do komentowania. Komentarze zachęcają mnie do pisania.




4 komentarze:

  1. Bardzo fajne opowiadanie. Na dodatek bohaterka to moja imienniczka XD. Dawaj szybko nexta. Ciekawe czyj oddech poczuła Victoria?

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się jak piszesz. Pisz szybko nn.

    Lola^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli szukasz zwiastunu na blog zajrzyj tutaj:
    zwiastuny-na-blog48.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE!! ♥